Cześć! Nazywam się Zuza Ploch
Jestem fotografem kulinarnym i produktowym z Warszawy z 9 letnim doświadczeniem w branży. Do moich klientów należą czołowe marki spożywcze i dietetyczne na rynku m.in. Be Diet Catering, Delecta, Fitatu, Monini i Purella.
Od 2020 r uczę fotografii kulinarnej na kursach dla osób indywidualnych oraz firm (restauracji, kawiarni, małych biznesów). Do tej pory przeszkoliłam ponad 50 osób z całej Polski i zza granicy.
Prowadziłam także szkolenia grupowe, m.in. warsztaty „Wystarczy Smartfon” z robienia zdjęć i rolek kulinarnych smartfonem, cykl szkoleń dla młodzieży w Bibliotece w Wołominie oraz warsztaty „Chasing Light” z australijską stylistką Georgie Dolling.
Dlaczego warto uczyć się ode mnie?
Nie jestem fotografem z wykształcenia, ale z pasji. Kiedy zaczynałam, tak jak Ty nie miałam pojęcia o robieniu zdjęć kulinarnych i moje fotografie wcale nie budziły zachwytu.
Ponad 10 lat temu założyłam bloga kulinarnego chilliczosnekioliwa.pl, aby dzielić się ze światem moimi przepisami, ale kompletnie nie znałam się na fotografii. Działałam po omacku, łamałam wszelkie możliwe zasady fotografii jedzenia, a moje potrawy nie prezentowały się apetycznie. Fotografowałam po zmroku przy kuchennej lampie sufitowej, nie wiedziałam nic o doborze kolorów czy stylizacji potraw.
Chciałam, aby moje dania wyglądały na zdjęciach tak dobrze jak smakują, dlatego zaczęłam szukać wiedzy na temat fotografii kulinarnej gdzie się da. Dziesięć lat temu nie była ona tak dostępna w Polsce jak obecnie, uczyłam się więc głównie od fotografów zagranicznych.
Szperałam i czytałam każdy dostępny artykuł. Wertowałam książki i magazyny kulinarne, analizowałam zdjęcia i bardzo dużo fotografowałam na mojego bloga. Tak odkryłam kolejną pasję – fotografię kulinarną, która wprost zawładnęła moim sercem.
Mój opór się opłacił, bo moje zdjęcia stopniowo stawały się coraz lepsze. Blog przyciągał większe rzesze czytelników, a ja zaczęłam dostawać propozycje płatnych sesji zdjęciowych.
Byłam wtedy na urlopie wychowawczym z moim synem Tadziem i pracowałam w salonie małego mieszkania. „Moje studio” stanowił stolik kawowy przysunięty do balkonowego okna. Za nim stała nieduża kolekcja własnoręcznie zrobionych teł, a pozostałe akcesoria do zdjęć miałam powciskane w każdą możliwa szafkę 😊 Dlatego dobrze wiem, jak to jest robić zdjęcia w małej przestrzeni z wykorzystaniem prostych rekwizytów.
Nauczyłam się wtedy, że aby tworzyć piękne zdjęcia kulinarne, nie potrzebuję dużego studia czy masy drogiego sprzętu. Bardziej liczy się znajomość podstawowych zasad rządzących fotografią kulinarną.